2006-09-12 00:18
Autor: Jerzy Wasiela (Wheerex)
6
Recenzja: Adaptec Snap Server 210
Strona 2 - Od zewnątrz
Wygląd zewnętrzny
Wszystkie komponenty zamknięte są w ciemno granatowej obudowie. Jej wygląd może nie zachwyca, ale nie o to przecież tutaj chodzi.

Na przednim panelu cztery diody sygnalizujące prace urządzenia, przycisk „Power” oraz „Reset”.

Cała obudowa wykonana jest z plastiku.

Na plecach cztery porty USB, wtyk RJ45, gniazdo serwisowe oraz wejście zasilacza.

Na spodzie tabliczki/naklejki informacyjne oraz podstawki wykonane z gumy.

Wewnątrz dwa dyski SATA połączone w RAID (0 lob 1). Niestety nie miałem możliwości aby dalej rozkręcać urządzenie... A przyznam, że korciło mnie aby dokładnie sfotografować wnętrze. No ale niestety...
W tym miejscu należy wspomnieć nieco o chłodzeniu sprzętu. Jak widzicie w środku obudowy, nad wszystkimi komponentami i pod HDD jest dosyć sporo wolnego miejsca. Tak zaprojektowana konstrukcja pozwoliła na zastosowanie tylko jednego wiatraka, który bez problemu daje radę z utrzymaniem odpowiedniej temperatury (około 40 stopni na procesorze). Jest on zamontowany na tylnym panelu i ustawiony w taki sposób, aby wydmuchiwał powietrze z obudowy. Ponieważ jest ona szczelnie zamknięta, powietrze zostaje jednocześnie zasysane do środka przez „kratkowany” przód. Dzięki takiemu rozwiązaniu wszystkie komponenty i radiatory wewnątrz owiewane są zimnym powietrzem. Należy także zaznaczyć, że obroty wiatraka są uzależnione od temperatury. Podczas startu Snap Server zostaje „przedmuchany” zimnym powietrzem, następnie „śmigło” znacznie zwalnia (i przy okazji hałas znika). Podczas normalnej pracy z NAS’a dobiega niezbyt głośny szum. Trzeba przyznać, że chłodzenie działa bardzo sprawnie. Po prawie dziesięciu godzinach pracy, sytuacja prezentowała się następująco:




