2023-11-11 18:11
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
1

BELKIN SoundForm Bolt

Strona 1 - Wygląd

Dzisiejsze technologie bezprzewodowego przesyłu sygnału audio w zasadzie wyeliminowały potrzebę zakupu słuchawek z kablem, by posłuchać muzyki o naprawdę dobrej jakości. Z każdą generacją łączności Bluetooth, opóźnienia sygnału stawały się coraz mniejsze, a ilości danych, które mogliśmy przesłać w jednostce czasu, coraz większe. Dlatego też w sklepach mamy prawdziwe eldorado słuchawek BT, od bardzo tanich modeli, do kosztujących po kilkaset złotych. Wiadomo, przeważnie każdy z nas chciałby kupić coś dobrze grającego w jak najniższej cenie, ale czy to jest możliwe w cenie oscylującej w okolicach stu złotych?

Firma BELKIN będzie chciała nas przekonać do tego za pomocą modelu SoundForm Bolt, który otrzymał spore, sześciomilimetrowe przetworniki ukryte w pojemnym kadłubku, mającym potęgować sygnał audio, trafiający do naszych uszu. Już pierwszy rzut oka na żarówiasto zielone opakowanie przekonuje nas, że nie mamy do czynienia ze zwykłymi "pchełkami" dokanałowymi. Do nas trafiła wersja śnieżnobiała, ale możemy wybierać jeszcze w kolorach czarnym i wrzosowego fioletu.



W środku opakowania standardowo otrzymamy instrukcję obsługi, kabelek USB/USB-c do ładowania etui/powerbanku i komplet trzech wkładek dousznych w rozmiarach S, M, L.


Niska cena zawsze musi się z czegoś wziąć, więc na czym producent oszczędził? Na pewno nie na materiałach, bo zarówno zaokrąglona "skrzyneczka" etui o wymiarach 6 x 4.5 x 3.5 cm, jak i kadłubki słuchawek, wykonano z przyjemnego w dotyku i masywnego plastiku. Oszczędności znajdują się raczej w środku, bo model SoundForm Bolt nie wyposażono w technologię ANC (Active Noise Cancellation), więc nie będziemy mieli żadnej redukcji odgłosów z otoczenia. Dostajemy więc do rąk proste urządzenie, ale ładnie zaprojektowane (to ważne dla kobiet), którego zadaniem jest po prostu grać, pomagać w odbieraniu rozmów telefonicznych, a wszystko to w ma zamknąć się w atrakcyjnej cenie.

Białe etui przypomina trochę kształtem małe mydełko. Na jego wieczku znalazło się logo producenta, a pod spodem trochę danych o produkcie. Frontową część zaopatrzono w cztery malutkie okienka dla diod LED pokazujących stan naładowania baterii powerbanku, natomiast na tylnej ściance znalazł się port USB-c do jego ładowania.






Same słuchawki otrzymały kadłubki dość pokaźnych rozmiarów, ale są one dość ergonomicznie ukształtowane, dobrze blokując się w małżowinie usznej. Kiedy dobierzemy sobie odpowiedni dla naszego kanału komplet gumek, to całość naprawdę stabilnie się trzyma na miejscu. Moim zdaniem jest to lepsze rozwiązanie, niż w modelach z charakterystycznym "patyczkiem".



Na powierzchni z logo marki umieszczono panele dotykowe do sterowania funkcjami Play/Pause (pojedynczy dotyk), przejście do następnego utworu (dwa dotknięcia), cofnięcie utworu (trzy dotknięcia) oraz uruchomienie asystenta Google lub zakończenie rozmowy telefonicznej (około dwusekundowe przytrzymanie panelu). Na rancie otaczającym panele, znalazło się miejsce dla diody LED wskazującej wyszukiwanie i połączenie ze źródłem dźwięku oraz nieco niżej otwór wbudowanego mikrofonu.




Kazda ze słuchawek jest wyraźnie oznaczona dla którego ucha ją przeznaczono. Nie pomylimy ich także wkładając do etui, bo otwory są dostosowane indywidualnie dla każdej z nich, więc styki do ładowania akumulatorka z pewnością zostaną połączone.


Strona 1 z 2 12>>>